Rynek kosmetyczny oferuje nam dzisiaj nieprawdopodobną ilość różnorodnych produktów. Kiedyś kobiety używały jednego kremu do twarzy i szyi, dzisiaj możesz spotkać krem na każdą, nawet najmniejszą część ciała. Dlatego półki i szafki w łazienkach większości kobiet pełne są kosmetyków, które wydają im się potrzebne, a które często okazały się być kupione pod wpływem chwili i teraz jedynie zajmują miejsce.
Wchodząc do drogerii tylko po jedną rzecz, często wychodzisz z całym koszykiem pełnym produktów. Skuszona wszechobecnymi reklamami w mediach społecznościowych czy gazetach albo z polecenia influencerki.
Producenci prześcigają się w tworzeniu nowych formuł i opakowań, a działy marketingu skutecznie pracują nad tym, byś uznała, że na pewno potrzebujesz właśnie tego konkretnego produktu. I to niejednego. A trzeba przyznać, że kuszą opakowaniami jak mało która branża.
Dlatego warto wiedzieć, choć pobieżnie, których składników unikać w pierwszej kolejności.
W branży kosmetycznej możemy zauważyć różne trendy, co oznacza, że w danym czasie jakiś konkretny składnik jest na topie. Swego czasu dość popularny był olejek arganowy, który dodawano chyba do każdego produktu: kremu, balsamu czy szamponu do włosów. Podobnie jest ze śluzem ślimaka czy złotem. Informacja, że dany kosmetyk zawiera ten składnik, często sprawia, że przestajesz patrzeć na resztę składu i niestety dajesz się nabierać na „cudowne” właściwości kremu czy balsamu.
Producenci kosmetyków ciągle wykorzystują fakt, że kobiety, w większości, nie znają się na składach. Prawie na każdej odżywce do włosów można było jakiś czas temu przeczytać: „nie zawiera SLS i parabenów”. Kto tak naprawdę się zastanawiał, co to jest SLS? Ten trik dawał poczucie, że kupujesz coś wartościowszego.
Na szczęście jako konsumentki jesteśmy coraz bardziej świadome. Wielokrotnie widziałam w drogerii kobiety czytające skład kosmetyków (zresztą nie tylko
w drogerii). Jest też coraz więcej produktów oznaczonych jako naturalne
i ekologiczne, więc naprawdę jest w czym wybierać.
Coraz częściej też decydujemy się na tzw. minimalizm, czyli rezygnujemy z rzeczy, które tak naprawdę nie są nam niezbędne. Lepiej przecież zainwestować w jeden dobry produkt niż posiadać kilka kremów do twarzy o wątpliwym składzie.
Jeśli zobaczysz któryś z tych składników, odłóż produkt na półkę.
Pochodne ropy naftowej (np. parafina, wazelina, olej mineralny)
Tworzą na naszej skórze rodzaj filmu, przez co skóra nie może oddychać. Trochę tak jakbyś owinęła swoje ciało folią.
Silikony
To resztki po destylacji ropy naftowej. Nasz organizm nie potrafi ich wydalić, więc magazynuje je w narządach. Dość trudno je zmyć, bo nie rozpuszczają się w wodzie. Są najczęściej w podkładach i kremach, nadając im konsystencję smooth.
SLS (Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate)
Wysuszają skórę, wywołują podrażnienia i zmiany skórne. Dzięki nim produkty się dobrze pienią, dlatego znajdziesz je w szamponach, mydłach i żelach do mycia.
Parabeny
Mają działanie estrogenne. Wywołują podrażnienia i alergie skóry. Obecne prawie w każdym kosmetyku.
Polycrylamide (mikroplastik)
Wygładza skórę i ładnie wypełnia zmarszczki, dlatego dodaje się go do podkładów, odżywek, kremów i balsamów.
Formaldehyd i jego pochodne
Najbardziej znany konserwant i utwardzacz, spotykany najczęściej w lakierach i odżywkach do paznokci, a także w produktach do włosów. Może powodować liczne alergie, podrażniać drogi oddechowe, skórę i oczy.
Poniżej lista szkodliwych substancji, które stosowane są w kosmetykach. Nie przerażaj się, że jest ich tak dużo i ukrywają się pod skomplikowanymi nazwami. Poznawaj składy, czytaj, a z biegiem czasu zapamiętasz coraz więcej. Zapisz ja na swoim telefonie, żeby łatwiej było Ci do niej wracać na zakupach.
Oczywiście nie jest to pełna lista, ale w trakcie czytania składu warto zwracać uwagę na ilość substancji, przeważnie im krótsza lista, tym kosmetyk bardziej przyjazny dla naszej skóry.
Być może nauka o składach wyda ci się procesem trudnym, a nawet przerażającym. Zwłaszcza jeśli nigdy nie miałaś pamięci do nazw. Dlatego możesz skupić się na najważniejszych z nich, pamiętając, że lista składników zaczyna się zawsze od tych, których jest najwięcej w produkcie. I jeśli na kilku pierwszych miejscach nie znajdziesz któregokolwiek z podstawowej listy, to już możesz spojrzeć na niego przychylnym okiem.
Ciekawa jestem, jakie jest twoje doświadczenie w tej materii. Sprawdzasz składy kosmetyków przed zakupem czy może kupujesz tylko produkty sygnowane jako naturalne marki?
Jeśli chciałabyś poznać więcej kobiet, które świadomie dbają o swoją cerę i umysł, sprawdź, czy Społeczność to coś dla Ciebie.