Wiele lat temu byłam na weselu u znajomych. I było jak na weselu. Dużo jedzenia, dużo alkoholu i zabawa do rana. Wszyscy uśmiechnięci i pięknie ubrani. Jednak spośród wszystkich spotkanych tam osób wyróżniła się jedna postać, o której mogę śmiało powiedzieć, że mentalnie zadbała o swoje piękno i młodość…
Podobno mamy tyle lat, na ile się czujemy.
Od Twojego podejścia do siebie, świata i innych ludzi zależy to, jak wyglądasz, jak pracuje Twój umysł, czy masz chęć się rozwijać, i w jakim tempie się zestarzejesz.
Czy zastanawiałaś się kiedyś, jaki jest sekret ludzi, którzy nie wyglądają na swoje lata?
Co robią? Jak myślą? Co jedzą? Czy lubią innych? Czy mają przyjaciół? Czy oddają się jakiejś pasji? Jak siebie postrzegają? Jak podchodzą do tego, co ich spotyka?
Wróćmy do wesela. Kim był ten oryginalny, wyróżniający się gość?
Dość szybko zauważyłam siedzącego naprzeciwko mnie, kilka krzeseł dalej, eleganckiego starszego pana. Było w nim coś, co zdecydowanie wyróżniało go spośród innych gości. Był z ludźmi, a jednocześnie jakby obok, opowiadał o czymś spokojnie i z kulturą. Do perfekcji miał opanowane zasady savoir-vivre i niewiele na talerzu, który miał przed sobą. Jadł powoli, dokładnie gryząc każdy kęs. Zupełnie inaczej niż ci, którzy siedzieli obok, dokładając co chwila na talerz coś nowego.
Kiedy zaczęły się tańce, starszy pan nadal jadł swoją porcję. Moja ciekawość rozmowy z nim była już tak duża, że postanowiłam się do niego przysiąść i posłuchać jego historii. Tak też zrobiłam.
Był przemiły i biło od niego takie ciepło, że pamiętam je do dziś, choć minęło wiele lat. Okazało się, że ma 102 (!) lata, a nie dałabym mu więcej niż 80. Rozluźniona twarz, gładkie policzki, trochę zmarszczek wokół oczu i na czole. Pierwszy raz w życiu siedziałam naprzeciwko człowieka w tym wieku. Wcześniej tylko o takich czytałam. A ponieważ długowieczność jest w kręgu moich mocnych zainteresowań, nie mogłam nie zadać pytania, które brzmiało, Panie Stanisławie, co Pan robi, że tak świetnie Pan wygląda?
Rozmawialiśmy przez większość wesela. Raz nawet zatańczyliśmy. Usłyszałam wzruszające i bardzo ciężkie historie z czasów wojny, ale nawet przez moment nie było w nim smutku, goryczy czy nienawiści. Zobaczyłam człowieka pełnego pogody ducha, patrzącego i mówiącego dobrze o innych, z uśmiechem delikatnie unoszącym kąciki ust w górę. Opowiadał, że codziennie chodzi na godzinny spacer, a na moje pytanie, które wyrwało się nagle, a jak pada deszcz, też?, odpowiedział spokojnie, patrząc mi w oczy: A nie ma Pani parasola?
Jadł niewiele, bo twierdził, że z niedojadania jeszcze nikt nie umarł, a z nadmiaru owszem. Grał w szachy, bo uważał, że warto pobudzać umysł do myślenia. Lubił siebie, bo był przekonany, że od tego dopiero zaczyna się lubienie innych.
Swoim spokojem i uśmiechem zagarnął mnie, prawie dosłownie, do jakiejś innej przestrzeni, z której, szczerze mówiąc, nie chciałam wychodzić.
Po weselu zapytałam znajomych o Pana Stanisława. Potwierdzili, że wujek jest taki, odkąd pamiętają. Pogodny, uśmiechnięty i nigdy na nic nie narzeka, choć przecież mógłby, patrząc na to, co przeżył. Na imprezach rodzinnych zawsze je powoli i najmniej ze wszystkich. Jednym słowem, to miły, zadbany, szczupły, uśmiechnięty starszy pan.
Za każdym razem, kiedy czytam artykuł albo wywiad z osobą długowieczną, potwierdza się kilka rzeczy. Pogoda ducha, uśmiech, nieprzejmowanie się drobiazgami, i skupianie się na tym, co dobre, a nie rozpamiętywanie tego co złe, trudne, przykre czy nieprzyjemne. To sztuka wyboru, mówią ci ludzie, twierdząc, że życie jest zbyt krótkie i nieprzewidywalne, by marnować dni, które dostajemy od losu każdego dnia. Kiedy spojrzysz na zdjęcia długowiecznych kobiet (podobno najstarsza, mieszkająca na Filipinach, przeżyła 124 lata), zawsze widać na nich przede wszystkim uśmiech i twarz dużo młodszą niż wskazuje metryka.
Możliwe, że zastanawiasz się teraz, a co z jedzeniem? Przecież o tym piszą zawsze w książkach o długowieczności. Że jedzenie ma znaczenie, że od tego co jesz, zależy jak wyglądasz, że wolne rodniki i stany zapalne, itd. Tak, większość osób, które długo żyją, jadła raczej mniej niż więcej. Ale są też wśród osób długowiecznych takie, które za nic miały dietę, jadły to, co na miały ochotę (nawet, jeśli był to, o zgrozo, bekon!), paliły papierosy czy piły alkohol.
Więc jak to możliwe, że przeżyły tyle lat w dobrym zdrowiu i wyglądzie, nie stosując się do „tradycyjnych” zaleceń?
Odpowiedzią jest to, co się dzieje w głowie. To umysł jest kluczem do piękna i młodości. I niestety właśnie to, co się w nim dzieje, przeszkadza nam, kobietom, widzieć siebie pięknymi i młodymi.
Dlaczego?
Bo ciągle myślimy. Pewnie sama odnosisz wrażenie, że proces myślenia w twojej głowie nigdy się nie kończy. To trochę jakby w głowie mieć ciągle włączony telewizor. Mnóstwo obrazów i dźwięków, które skutecznie zagłuszają to, co mówi do nas spokojnym głosem nasza wewnętrzna istota… „jesteś piękna taka, jaka jesteś”, „spójrz na siebie z miłością”, „niczego nie musisz”, „żyj po swojemu”.
Niestety słyszymy w swojej głowie głównie to, co z różnych powodów, przyjęłyśmy za pewnik. Różne przekonania na temat siebie, swojej urody, wieku, wyglądu czy kompetencji. I niestety, w większości przypadków, są one kompletnie niewspierające. A potem żyjemy pod ich dyktando i dziwimy się, że tak nam jest ciężko. I dopóki same nie zdecydujemy, że chcemy to zmienić, a potem nie znajdziemy sposobu, w jaki chcemy to zrobić, będziemy czuć się ograniczone, niespełnione i nie do końca szczęśliwe, a to na pewno odbije się na naszym wyglądzie. (Więcej na temat praktycznych sposobów na zmianę swojego podejścia do życia, napisałam w Warsztatowniku 5 Palców do Długowieczności.)
Ciągle też się porównujemy, a wszechobecny świat mediów społecznościowych niestety temu sprzyja. Widzimy piękne, wiecznie młode, atrakcyjne i szczupłe kobiety, których życie jest zawsze ciekawsze niż nasze. Jak tu się nie porównywać? Zwłaszcza kiedy nie wyniosło się z domu przekonania o własnej wartości i tym, że jesteś wystarczająco dobra i nie musisz ciągle „walczyć” ze światem i czegokolwiek udowadniać.
Pracować nad tym, co myślimy o sobie, jak postrzegamy siebie, ludzi i otaczający nas świat. Wyłapywać to, co nas ogranicza i skupiać się na rzeczach dobrych. Widzieć siebie młodymi i pięknymi, bo kto powiedział, że tak nie można, skoro nasza wyobraźnia nie ma limitów. Wyobrażać sobie, że dobrze wyglądasz i tak samo się czujesz. Czy wiesz, że treningiem mentalnym można się odchudzić? Siedząc i wyobrażając sobie, że tkanka tłuszczowa się spala, a mięśnie budują. Tak, badania pokazują, że to działa, ponieważ dla mózgu nie ma znaczenia, czy czynność wykonywana jest naprawdę, czy tylko o niej myślisz. Schemat jest dla niego ten sam.
Dlatego ja, odkąd pamiętam, powtarzam sobie w głowie, że mam dużo mniej lat niż mam, że jestem piękna, pełna energii a moja skóra wygląda młodo. Głupie? Możliwe. Ważne, że wierzę, że to działa. A poza tym, kto mi zabroni?
Jedno jest pewne. To, jak się czuję i jak wyglądam, zależy tylko ode mnie. Co do tego, na pewno się ze mną zgodzisz. Więc może czas odrzucić myśli, że jestem stara, gruba i niewiele mi się udaje, powiedzieć „fuck it”, podnieść głowę i zobaczyć siebie taką, jaką pamiętasz z najlepszego czasu w swoim życiu. A potem zatrzymać ten obraz w sobie, poczuć jak wypełnia komórki, wygładza zmarszczki i przynosi uśmiech. Czy zadziała? Ja to wiem, a tobie polecam sprawdzić.